sobota, 25 sierpnia 2012

35 rozdział =*

–    Dziewczyny muszę wam o czymś powiedzieć – zaczęła smutno Martyna
–    Coś się stało? - zapytała przestraszona Kinga
–    Nie nic
–    To o co chodzi? - zapytała Monika
–    Chodzi o to, że nie wrócę już z wami do Londynu, Zostaję w Polsce
–    Że co??!! - otworzyłam szeroko oczy
–    To co słyszałaś
–    Ale...ale dlaczego? - zapytała Ewa
–    Nie mogę zostawić Nathana, ja go kocham i nie mogłabym tak po prostu odejść, on jest częścią mojego życia
–    Rozumiemy cie – powiedziała Monia

Popłakałyśmy się i przytuliłyśmy.

–    Kochamy cię i nie chcemy tu mieszkać bez ciebie – powiedziała Kinga
–    Nawet o tym nie myślcie, wy tu wracacie rozumiecie? Macie tu szansę na lepszy rozwój, macie tu chłopaków. Obiecujcie, że tu zostaniecie?
–    Obiecujemy –  i znów się przytuliłyśmy – kochamy cię
–    Dobra koniec tych czułości, pakujemy się – uśmiechnęła się Martyna
–    Musisz to powiedzieć chłopakom. To znaczy, że nici ze wspólnego koncertu, koniec z Five Girls, zresztą bez  Leny to i tak był już koniec – powiedziała smutno Ewa
–    Tak wiem muszę im to powiedzieć, przepraszam, że zniszczyłam marzenie wspólnego koncertu – opuściła głowę Martyna
–    A przestań, wcale nie miałyśmy takiego marzenia – zaczęła Kinga
–    No może ociupinkę – powiedziała Monika, na co Kinga zmroziła ją wzrokiem
–    Teraz się liczy twoje szczęście, jeśli będziesz szczęśliwsza w Polsce, zgadzamy się na to – powiedziałam i znów z moich oczu popłynęły łzy

Z walizkami zaszłyśmy na dół, chłopaki szykowali jeszcze coś do zjedzenia. Niall przy swojej walizce miał dwie reklamówki słodyczy.

–    Bosz..Niall..ty to zjesz ? - zapytałam zdziwiona
–    Z Kingą w 5 minut, a sam w 10 – powiedział na co Kinga się wyszczerzyła – co to dla mnie – uśmiechnął się
–    On nie żartuje – powiedział Liam, na co ja się zaśmiałam
–    Chłopaki muszę wam coś powiedzieć – zaczęła Martyna
–    Tak ? - zapytał Lou
–    Nie wracam już do Londynu – z jej oczu poleciały łzy
–    Dlaczego? - zapytali zdziwieni
–    W Polsce mam chłopaka, którego kocham. Nie chcę go zostawiać 

Oni już bez słowa do niej podeszli i przytulili wspólnie

–    Będzie nam ciebie brakować, ale rozumiemy cię – uśmiechnął się Hazza
–    Mi was też, mama nadzieję, że jeszcze nie raz się zobaczymy
–    No pewnie, tak łatwo się nas nie pozbędziesz – powiedział Lou, na co Martyna się zaśmiała
–    Byłam tu dwa tygodnie a tak się do was przywiązałam chłopaki, że nie wiem jak ja przeżyje rozstanie. Jeszcze pamiętam jak się cieszyłyśmy, że poznamy was wielkie gwiazdy, a jak się okazuję jesteście całkiem zwyczajni i to jest w was najlepsze. Kocham was – popłakała się

                                                                W samolocie
                                                          **************
                                                        Z perspektywy Kingi


Oglądałam z moim Loczkiem film.

–    Nawet nie wiesz jak cię kocham – powiedział Harry przytulając mnie do siebie
–    Ja ciebie też – zarzuciłam  mu ręce na szyję

W tym momencie moja bandamka, która miałam na ręce obluzowała się i dało się zauważyć moje blizny. Natychmiast wzięłam rękę i odwróciłam się w stronę okna

–    Skarbie co to jest ? - zapytał Harry
–    Ale co? - próbowałam udawać
–    Pokaż rękę – powiedział stanowczo
–    Nie
–    No pokaż – wiedziałam, że się nie podda, więc pokazałam mu ją, lecz nadal na niego nie spojrzałam
–    Ty się cięłaś? - zapytał zdenerwowany Hazza, nie odpowiedziałam – Spójrz na mnie – odwrócił moją głowę tak, że patrzałam mu prosto w oczy, po moich policzkach leciały łzy
–    Ty się cięłaś ? - powtórzył pytanie
–    Tak – odpowiedziałam i ponownie odwróciłam wzrok
–    Ale kiedy,....dlaczego ? - dopytywał się
–    To było kiedy mnie zdradziłeś – płakałam
–    To znaczy....o Boże.....to moja wina...to przeze mnie – z jego oczu poleciały łzy, schował twarz w dłonie -  Jak ja mogłem być tak głupi...nienawidzę się...
–    Nie płacz – położyłam dłoń na jego plecach – To ja jestem głupia, nie wiem dlaczego to zrobiłam, to nie twoja wina
–    Ale ja wiem, bo jestem takim dupkiem – spojrzał mnie zapłakanymi oczami – Przecież ty mogłaś umrzeć......jak ja mogłem na to pozwolić..już nigdy, NIGDY nie tknę alkoholu, NIGDY!! 
–    Ciii – położyłam palec na jego ustach – już nic nie mów kochanie, kocham cię, rozumiesz, kocham cię i tylko to się liczy, już nie płacz – przytuliliśmy się i pocałowaliśmy. Czułościom nie było końca.

                                                           ************
                                                      Z perspektywy Ewy


Siedziałam z moim chłopakiem. Zbliżaliśmy się do Polski, a mój blondynek spał mi na ramieniu. Nudziłam się. Wyjęłam, więc z jego torby laptopa i zaczęłam przeglądać foldery na pulpicie.

–    A co ty mi grzebiesz ? - obudził się, czym mnie przestraszył
–    Nic, nic – powiedziałam i szybko zamknęłam stronę, na której byłam
–    Nieładnie to tak – uśmiechnął się
–    Oj tam, oj tam – pocałowałam go
–    Co tam znalazłaś ? - ciągnął temat
–    A nic – zapanowała chwilowa cisza – A tak w ogóle to ty lubisz Demi Lovato ?
–    A czemu pytasz ?
–    Bo masz mnóstwo jej zdjęć
–    Jest moją dobra kumpelą
–    Jak dobrą ?
–    A co zazdrosna ?
–    Może – odwróciłam się w kierunku szyby
–    Nie masz o co – powiedział, przytulił mnie od tyłu i całował po szyi, na mojej twarzy pojawił się uśmiech – Jestem tylko twój

Odwróciłam się do niego przodem i wplatając ręce w jego włosy zaczęłam go całować. Nasz języki tańczyły we wspólnym tańcu. Z każdym pocałunkiem robiło się coraz namiętniej. Czułam jak w moim brzuchu lata pełno motyli. Każdy pocałunek, był jak ten pierwszy, doskonały. Kochałam tego głodomora. Był doskonały w każdej swojej części. Nasze pocałunki i obściskiwanie przerwała stewardessa informując nas o lądowaniu. Odkleiliśmy się od siebie i wykonaliśmy je polecenia.

–    Jesteśmy wszyscy ? - zapytała Amy, gdy byliśmy już na lotnisku.
–    Tak jest, proszę pani – zasalutował Lou, na co ona pstryknęła go w ucho. 

Nie zdążyliśmy już nic powiedzieć, bo napadły na nas fanki chłopaków. Myślę, że gdyby nie ta wygrana, to też byśmy były w ich składzie. Dobrze, że była z nami ochrona One Direction, bo inaczej pozabijały by nas tam. Z dziewczynami wyszłyśmy z tłumu źle na nas patrzących fanek i pobiegłyśmy się przywitać z rodziną. Bardzo mi brakowało rodziców przez te dwa tygodnie i powiem szczerze, że rodzeństwa też trochę, co dziwne, bo się tego po sobie nie spodziewałam

–    Hej skarbie – przywitała mnie mama
–    Cześć wam, ale się stęskniłam – przytuliłam się do moich rodziców
–    My też – odpowiedział tata
–    Powiem, że za wami też – zwróciłam się do dwóch sióstr, które były z rodzicami – Za resztą też, ale pewnie im się przyjeżdżać nie chciało
–    Reszta czeka na ciebie w domu, wszyscy się stęskniliśmy – przytuliła mnie Ola i Magda
–    To idziemy ? - zapytał tata
–    Za chwilkę – powiedziałam – Na naszych chłopaków napadły fanki i musimy chwileczkę poczekać, aż dostaną wszystkie autografy

Po 10 minutach podszedł do mnie Niall

–    Już – powiedział i pocałował mnie w policzek, na co dziwnie spojrzała się moja rodzina
–    Tak szybko ? - zapytałam zdziwiona
–    Niestety ochrona je rozgoniła, co dla mnie nie jest zbyt przyjemne, kocham Directioners
–    A właśnie – przypomniało mi się o mojej rodzince – Niall to jest moja mama, tata, a to moje siostry Magda i Ola – Nialler całował po kolei panie, a z tatą przywitał się uściskiem dłoni – Mamo, tato, dziewczyny, to jest mój chłopak Niall
–    Fiu, fiu – zaśmiała się Magda
–    Tak wiem, zabrałam ci twojego męża – na co Magda zrobiła się cała czerwona, a Niall się zaśmiał.

Jeszcze przywitaliśmy się zresztą chłopaków i z innymi rodzinami, i ruszyliśmy do domku. Ciekawe co powie Niall, gdy zobaczy, że nie mam tylko dwóch sióstr, ale siódemkę rodzeństwa. Chcę zobaczyć jego minę. Lou i jego dziewczynę, przyjęła do siebie Kinga, gdyż Larry nie mógł się rozdzielić,a Liam poszedł do Amy. Coś czuję, że szykuje nam się nowa parka.

Do domu weszłam z moim blondaskiem. Wszyscy nas przywitali miło. Oczywiście Maciek i Mateusz (moi  wkurzający bracia) nie mogli uwierzyć, że ja sobie znalazłam chłopaka. DEBILE.

–    Mamo my idziemy na górę, dobrze ? - powiedziałam
–    Dobrze, ale przyjdźcie za pół godziny, bo będzie kolacja, mam nadzieje, że jesteście głodni – odpowiedziała do nas miło mama
–    Mój głodomor zawsze – uśmiechnęłam się i pociągnęłam za rękę chłopaka do mojego pokoju.

Weszliśmy, wszystko było w  najlepszym porządku. Uff.. dobrze, że tu nikt nie wchodził, przynajmniej na to nie wygląda. Walnęłam się na łóżko, a Nialler położył się obok mnie.

–    Reszta to twoi kuzyni, tak ? - zapytał
–    Hahahahaha – zaśmiałam się głośno
–    No co ?
–    No to, że oni wszyscy są moim rodzeństwem – śmiałam się
–    Że co ? - postawił wielkie oczy Niall, a ja się śmiałam jeszcze głośniej – nigdy nie wspominałaś, że masz siedmioro, o ile dobrze policzyłem, rodzeństwa
–    Nie sądziłam, że to ważne, ale tak jest ich siedmioro – przytuliłam się do niego
–    Łaaał....fajnie jest mieć aż tyle braci i sióstr ?
–    Zależy kiedy – odpowiedziałam
–    Ja tam bym tak chciał, a nie tylko jednego brata – powiedział – a tak w ogóle fajny masz pokój
–    Dzięki
–    Musisz poznać moją rodzinę
–    Koniecznie – zaśmiałam się
–    Powiem ci, że jeszcze nigdy nie byłem w Polsce.
–    To musicie to zmienić i zagrać tu koncert, nawet nie wiesz jak polskie Directionerki na to czekają
–    Tak jak wszystkie – zaśmiał się – ale dla ciebie skarbie przekonam chłopaków
–    To się cieszę, ale teraz już chodź na tą kolację
–    Też tak sądzę, jestem głodny
–    Ty zawsze jesteś głodny – powiedziałam i pociągnęłam go za sobą do jadalni. 

Jedliśmy, a wszyscy, w szczególności Magda gapili się na mojego chłopaka, jemu natomiast w ogóle to nie przeszkadzało i jadł ile wlezie.

–    Mam nadzieję, że jak zamieszkasz w Londynie, to będziesz czasem nas odwiedzać – zaczęłam mama
–    No oczywiście, właśnie zapomniałam wam podziękować. Dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję....
–    No już dobrze – uśmiechnął się tata
–    Kocham was – powiedziałam, podeszłam do nich i jeszcze raz ich przytuliłam
–    Jakież te urocze – pokazywał, że wymiotuje Maciek
–    Ach, zamknij się – zwróciłam się do niego
–    Bo co ?
–    Dzieci spokój – powiedziała stanowczo mama – zachowujcie się chociaż jak mamy gościa
–    Tak w ogóle to chciałem serdecznie podziękować za to, że mogę tutaj przenocować, a i również dziękuję za ten posiłek
–    Ależ nie ma sprawy – mama
–    Dla nas to zaszczyt – powiedziała Magda, ale natychmiast złapała się za buzię i zrobiła czerwona, wszyscy zaczęli się śmiać
–    Właśnie, chciałem wam powiedzieć, że za półtorej godziny mamy ognisko, z twoimi koleżankami i ich rodzinami
–    Ooo...fajnie – powiedziałam

Po posiłku wszyscy wstali od stołu i ruszyli do swoich pokoi.

–    Może ja pomogę – powiedział Niall
–    Daj spokój, idź z Ewcią na górę i odpocznijcie po locie – powiedziała mama
–    Kocham cię – pocałowałam mamę w policzek i poszliśmy na górę

*W pokoju*

–    Nie słódź tak moim rodzicom, bo to sztywniackie – zaśmiałam się
–    Chciałem być miły, myślisz, że przesadzam ? - opuścił głowę chłopak
–    Po prostu bądź sobą – podniosłam jego głowę tak że spojrzał na mnie i pocałowałam go....

-----------------------------------
Witajcie! Tak wiem rozdział miał być wcześniej, ale w ogóle nie miałam pomysłu jak go dokończyć, dzisiaj w końcu usiadłam i jak mnie wena złapała to napisałam cztery strony, takim sposobem macie rozdział :* 

Pytanie rozdziału: 
||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||| <--- zdrap, haha..nie no nie mam pojęcia jakie dać

Dziękuję kochani za ponad 4000 wejść. Aaaaa !!!! Kocham was <333 ;*** 

 

 

 

 

 Jeszcze raz dzięki ;**

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

34 rozdział *.*

Koncert odbył się bez większych problemów. Dużą burzę wśród mediów i fanów wywołała ręka Liama. Jutro będzie na wszystkich gazetach. O godzinie 19 byliśmy w domu. Padnięci i głodni ledwo dowlekliśmy się pod drzwi.

–    Harry, proszeee, ugotuj coś – marudził Niall
–    Proszeee - dodała Kinga
–    No dobra, już idę, idę, wykończycie mnie – powiedział Harry i poszedł do kuchni.
–    Jupii !!! - wykrzyknął Niall i usiadał na kanapie, zajadając ciastka – Żarełko!
–    Może obejrzymy film ? - zapytał Liam
–    Jestem za – powiedziałam
–    Okej – powiedział Zayn
–    Ale jaki ? Może horror ? - zapytał Daddy
–    Nieeee! - krzyknęłam razem z Harrym
–    Czyli horror – zaśmiał się Liam
–    Pff...jak możesz - odpowiedziałam
–    Jak coś to wiesz, moje ramiona są wolne – uśmiechnął się cwaniacko
–    Oj chyba śnisz – odpowiedziałam – Będę miała koszmary
–    To przyjdziesz do mnie w nocy – odpowiedział Daddy
–    Dobra skończcie już gołąbeczki i puszczajcie ten film – powiedział nieco wkurzony Zayn

Harry przyniósł Tacos. Niall żelki, chipsy i inne pierdoły. Lou oczywiście marchewki. Obżeraliśmy się oglądając film. Nie powiem, ale się bałam. Największą zajawkę miał Lou, który cały czas śmiał się ze mnie i z Harrego.

–    Wy jesteście lepszym filmem niż to co leci – stwierdził Lou pokazując na mnie i Loczka
–    Odwal się – odpowiedziałam i rzuciłam w niego popcornem
–    Ejj – pisnął i rzucił we mnie żelkami, na co ja mu oddałam ciastkami i tak rozpoczęła się bitwa na żarcie. Wszyscy zaczęli na nas się drzeć, abyśmy przestali, ale my nadal się rzucaliśmy głośno się przy tym śmiejąc
–    Ejj no błagam, bo nie będę miał co jeść – marudził Niall
–    Przestańcie! - wrzasnął Zayn, ale my go olaliśmy
–    Kochanie nie denerwuj się, nie ma sensu – powiedziała Monika do mulata
–    Kotku, przestań – pocałowała Louisa Veronica, na co on zdrętwiał i odwzajemnił pocałunek
–    Bleee...nie róbcie tego w miejscu publicznym – powiedziałam
–    Aa..zamknij się – odpowiedział mi Boo Bear
–    Gdzie ? - odpowiedziałam i skupiłam się na filmie, chociaż i tak nie wiedziałam o co w nim chodzi

Wszyscy spali..a ja siedziałam i się nudziłam. Pomalowałam już twarz Louisowi, porzucałam popcornem, film się skończył, a ja się nudzę. Nagle zadzwonił mój telefon. Delikatnie wstałam, zrzucając przy okazji z mojego ramienia Liama. Na wyświetlaczu pokazało się imię „Jackob”. Bez większego wahania odebrałam i poszłam do mojego pokoju

*Rozmowa:

–    No cześć – powiedział
–    Hej
–    Co tam?
–    A nic, wszyscy śpią a ja się nudzę
–    To niedobrze, mam tam przyjść – uśmiechnął się
–    Człowieku jest 22
–    Dla ciebie mogę przyjść – zaśmiał się – A tak w ogóle to dzwonię, bo mam dla ciebie pewną propozycję
–    Tak ?
–    Może pojedziesz jutro ze mną nad wodę, do mojego domku letniskowego ?
–    Jutro ? Nie mogę, jedziemy do Polski na pogrzeb Leny i zostajemy tam trzy dni
–    Szkoda - posmutniał - no to może się wybierzemy jak wrócisz co ?
–    Z miłą chęcią – uśmiechnęłam się
–    To jesteśmy umówieni
–    Jesteśmy
–    Dobra ja kończę, bo mnie wołają, papa, całuję i pozdrawiam
–    No papa – przesłałam buziaki i zakończyłam połączenie 

Odłożyłam telefon. W moim brzuchu zaburczało, poszłam więc do kuchni coś zjeść. Zastałam tam Liama.

–    A co ty już nie śpisz ? - zapytałam
–    Nie – odpowiedział – Jeść mi się zachciało
–    Wyobraź sobie, że mi też – podeszłam do lodówki i wzięłam z niej dużą Jogobellę. Usiadłam do stołu i zaczęłam konsumować
–    Czyli jutro poznam twoich rodziców, tak ? - zapytał Liam dosiadając się
–    Zależy czy będziesz chciał – powiedziałam z pełnymi ustami
–    No wiadomo, że tak – zaśmiał się – A tak w ogóle to ty masz rodzeństwo ?
–    Niestety tak, starszego brata
–    Aj tam, bracia są fajni
–    Wcale nie
–    Wcale tak

Nagle z salonu dało się usłyszeć głośne śmiechy. Wstaliśmy od razu i pobiegliśmy zobaczyć co się dzieje. Wszyscy w salonie pękali ze śmiechu,a Louis stał rozkojarzony na środku..a no tak pomalowana twarz i również wybuchnęłam śmiechem razem z Liamem.

–    O co wam chodzi ? - zapytał zdziwiony Lou
–    Miśku idź zobacz się w lusterku – powiedziała ledwo przez śmiech Veronica, a ten natychmiast pobiegł do łazienki
–    Amyyyy !!- krzyknął Lou z łazienki
–    To ja spadam – powiedziałam i uciekłam do swojego pokoju.
–    Zabije ją, zabije – krzyczał Louis na cały dom

Podszedł pod mój pokój i z całej siły walił pięściami po drzwiach

–    Wyłaź – darł się
–    Ta jasnee..bo wyjdę, życie mi jeszcze miłe – zaśmiałam się
–    Dobrze, że mamy klusze zapasowe – powiedział Liam
–    „O kurr” - pomyślałam – I ty przeciwko mnie !- krzyknęłam

Nagle wparowali do pokoju, chciałam uciec pomiędzy nimi, ale Liam złapał mnie w biodrach

–    No weźź – powiedziałam wiedząc, że nie mam już szans na ucieczką. Mimo to próbowałam się wyrwać
–    Uhuhu....czas na gilgotki – powiedział Lou z szyderczym uśmiechem
–    Nieeeee! - wydarłam się, ale on i tak miał to gdzieś, zaczął mnie łaskotać razem z Liamem, potem do nich dołączył się jeszcze Harry, a ja wiłam się ze śmiechu. Brzuch mnie już zaczął boleć, nikt mi nie pomógł...zdrajcy.

Po pół godzinie ustali i wyszli z mojego pokoju, został w nim tylko Liam. Podniosłam się powoli z podłogi i usiadłam na łóżku

–    Odejdź ode mnie zdrajco – powiedziałam do Liama w żartach
–    Kotku, ale mi się bardzo podoba twój pokój i zamierzam w nim zostać
–    Kotku, wyjdź – powiedziałam do niego wstając i stojąc naprzeciwko niego
–    Nie wyjdę – podszedł do mnie tak, że dzieliły nas milimetry
–    No już, bo użyję na tobie moich umiejętności karate, których nie posiada...- przerwał mi stykając nasze usta w jedność. Poczułam coś dziwnego w brzuchu, ale oderwałam się jak najszybciej od niego
–    Zostaw mnie samą – powiedziałam, a on posłusznie wyszedł

Lubię Liama, nawet bardzo, ale nie jestem gotowa na nowy związek, jeszcze nie teraz. Sama nie wiem, czy kiedykolwiek będę gotowa. Chłopaki jakich spotykałam ranili mnie. Z nim jest jakoś inaczej. Jest moim najlepszym przyjacielem, ale nie jestem pewna czy kimś więcej. Ten pocałunek...to było...to było dosyć miłe i....nie, nie mogę. Nie chcę się zakochać, nie teraz, nie po tak krótkim czasie, nie chcę. Myśląc o tym wszystkim, usnęłam..

                                                  *****************
                                                    Następnego dnia


Obudziłam się, byłam w ubraniach. Poszłam pod prysznic, ubrałam się i ruszyłam do kuchni. Wszyscy już siedzieli przy stole i jedli. Rzuciłam krótkie „Cześć”, usiadłam i zajęłam się jedzeniem. Dziś mieliśmy o godzinie 18 wyjechać do Polski, pojutrze miał być pogrzeb. Po śniadanku tak jak zwykle usiedliśmy na kanapie i oglądaliśmy TV, tylko Liam poszedł do swojego pokoju. W pewnej chwili przyszedł do mnie sms. Po kryjomu odczytałam go:

„Chodź do mnie, musimy porozmawiać
                                         Liam xx”

Wymknęłam się z wymówką, że boli mnie głowa i poszłam do pokoju Daddiego. Kiedy weszłam natychmiast wstał.

–    Też myślę że musimy porozmawiać – powiedziałam
–    Chciałem cię przeprosić – zaczął – Przepraszam jeśli cię zraniłem, naprawdę nie chciałem. Nie chcę, aby nasza przyjaźń ucierpiała na tym. Nie będę już dużej ukrywał, że podobasz mi się. Poczułem coś do ciebie odkąd cię zobaczyłem. Nie było mi łatwo, kiedy chodziłaś ze Sterlingiem, jednak byłaś z nim szczęśliwa, a to się liczyło dla mnie przede wszystkim. Kiedy ten dupek cię skrzywdził, kiedy zobaczyłem, że przez niego płaczesz, nie wytrzymałem i myślałem, że tam u niego go zabije. Gdyby nie chłopaki, naprawdę nie wiem co by się stało. Chciałbym coś więcej niż przyjaźń. Wczoraj, nie wiem co się ze mną stało, nie umiałem się powstrzymać. Najgorsze jest to, że wcale tego nie żałuje i gdybym mógł cofnąć czas zrobiłbym to ponownie. Kocham cię, Amy, kocham – dotknął ręką mojego policzkach

Zdjęłam jego rękę i opuściłam wzrok.

–    Liam, ale ja nie mogę. Nie mogę zaczynać czegoś tak szybko. Boję się. Zawsze trafiam na chłopaków, którzy mnie ranią, a co jeśli nam nie wyjdzie, nie chcę cię tracić jako przyjaciela
–    Proszę cię, chociaż spróbujmy
–    Ale ja nie mogę...nie, jeszcze nie teraz
–    A kiedy, Amy ? Kiedy będziesz gotowa ?
–    Nie wiem, naprawdę nie wiem, jeśli będę gotowa coś zaczynać, powiem ci, dobrze ?
–    Dobrze. Ja poczekam, mogę czekać wieczność dla ciebie...

Przytuliliśmy się i zeszliśmy do reszty. Nawet nie zwrócili uwagi, że nas nie było.

–    To co dziś robimy? - zapytała Ewa
–    Nie mam pojęcia – odpowiedział Niall – jakieś pomysły?
–    Hmm...może pójdziemy na miasto? Połazimy, potem pójdziemy na obiad i wrócimy się pakować
–    Świetny pomysł – zachwycił się Hazza
–    No to idziemy – powiedziała Martyna

Wstaliśmy i wyszliśmy. Na początku poszliśmy na lody, potem do sklepów. Ewa i Harry kupili po conversach, Kinga, Monika i Zayn bejsbolówki, Liam i Martyna koszule, ja i Niall bluzy, a Lou i Veronica kolorowe rurki. Po zakupach poszłyśmy z dziewczynami po pamiątki dla rodziny. Atrakcją dzisiejszego dnia był pobyt na London Eye. Było niesamowicie, a widoki niezapomniane. Naprawdę opłacało się. Później poszliśmy na upragniony przez Kingę i Nialla obiad. Każdy zamówił po daniu, najedliśmy się do syta, no może oprócz naszych głodomorów, ale oni nigdy nie są najedzeni. i wróciliśmy do domu. Byłam okropnie zmęczona, a musiałam się pakować. Ughh...niestety. Mimo to zadowolona jestem z tego południa, było świetnie. Ja chyba naprawdę czuję coś do Liama, ale jeszcze nie jest odpowiednie moment na nowy związek. Przynajmniej nie dla mnie. Tym bardziej, że on jest sławny. Zaraz zaczną się hejty na moją osobę. Wiem co przeżywały moje przyjaciółki, ale poradziły sobie. Moje życie nie jest jeszcze poukładane do końca, nie wiem jak byłoby ze mną. Nie, jeszcze nie teraz. Poszłyśmy z dziewczynami do naszego pokoju i zaczęłyśmy wrzucać ciuchy do naszych walizek.

–    Dziewczyny muszę wam o czymś powiedzieć – zaczęła smutno Martyna
–    Coś się stało? - zapytała przestraszona Kinga
–    Nie nic
–    To o co chodzi? - zapytała Monika
–    Chodzi o to, że....

--------------------------------------------
Tak przerwałam w świetnym momencie xD Napisałam dla was 34 rozdział, którego pisałam na imieninach cioci xDD Tak wiem, szczerość, no ale nudziło mi się, to coś tam skrobałam :PP Mam już napisane większość następnego rozdziału i myślę, że pojawi się za niedługo :)) 

Pytanie rozdziału:
O czym, waszym zdaniem chce powiedzieć Martyna ??

Oczywiście czekam na komentarze jak zawsze :P Chciałabym podziękować za tyle wejść na mojego bloga. Bez was, by mnie tu nie było, także naprawdę wam dziękuję, za to, że czytacie te moje wypociny, komentujecie i wchodzicie na stronkę. Jesteście wspaniali ;* Kocham was, każdego z osobna <3

Parę gifów ^_^

  






     

  

    


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

33 rozdział :))

*perspektywa Moniki

Po 10 minutach siedziałyśmy już wszystkie na kanapie

–    Dowiemy się o co chodzi? – zapytałam
–    Otóż, postanowiliśmy z wszystkimi waszymi rodzicami, że przepiszemy was do szkoły w Londynie, myśleliśmy, że się ucieszycie – otworzyłyśmy wszystkie szeroko buzie
–    Żartujecie ? - zapytała Monika
–    Oczywiście, że nie córeczko i jest coś jeszcze, kupiliśmy wam apartament i chcemy wam go teraz pokazać – w normalnych okolicznościach zaczęłyśmy piszczeć i skakać, tym razem na naszych twarzach pojawiły się tylko uśmiechy, nadal żyłyśmy wydarzeniem sprzed kilku dni

Zostawiliśmy chłopakom kartkę za ile wrócimy i ruszyliśmy do naszego nowego domu. Był wielki, ogromny. Jak to możliwe, nasi rodzice nie są aż tak straszliwie bogaci, a jednak. Weszliśmy do niego, był umeblowany. Pachniało nowością. Każda miała swój pokój. Mieliśmy wielką kuchnię, ogromny salon z plazmą. To wszystko jest niemożliwe, to się nie dzieje naprawdę. Uszczypnęłam się aż z wrażenia. Nawet na twarzy Amy pojawił się uśmiech. Ten dom to był luksus o jakim zawsze marzyłam i do tego był tylko przecznicę od chłopaków. Byłyśmy zachwycone.

–    Dziękuję wam, dziękuję, dziękuję, dziękuję – rzuciłam się na rodziców
–    Dziękujemy – dodały dziewczyny
–    Powinnyście podziękować swoim rodzicom. Mam nadzieję, że przyjedziecie chodź na trochę do Polski i będziecie nas odwiedzać czasami
–    Wiadomo że będziemy – powiedziała uśmiechnięta Kinga
–    Kocham was – przytuliłam się do rodziców – i zapraszam no nas, znaczy do chłopaków na kawkę
–    Skorzystamy z propozycji, a potem uciekamy zwiedzać Londyn – odpowiedziała mama 

   
Wróciliśmy do chłopaków, ci już tacy zdenerwowani, gdzie nas wywiało.

–    Gdzie wy byłyście? – zapytał zmartwiony Niall
–    Później wam opowiemy – powiedziała Ewa
–    Chciałam wam kogoś przedstawić – powiedziałam – to moi rodzice, mamo, tato to Niall, Liam, Louis Harry i mój chłopak Zyan – przytuliłam się do mojego księcia
–    Nic nie mówiłaś, że masz chłopaka ? - zdziwili się 
–    A kiedy wam miałam powiedzieć – odpowiedziałam
–    Jak ją skrzywdzisz to zabije
–    Tatoo
–    Spokojnie, za bardzo ją kocham, żeby skrzywdzić – zarumieniłam się
–    Mam nadzieję – dopowiedział mój tata
–    No to może ja zrobię kawę ? - zapytał Harry – Wszyscy chętni ? To dobrze. Chodź Kinguś, pomożesz mi

Rodzice wypili kawę, pogadali i ruszyli na zwiedzanie Londynu. Ten dzień zaczął się wspaniale.

–    Ejj głodna jestem – zawyła Kinga – Nic dzisiaj nie jadłam
–    Chodź zrobię ci naleśniki – powiedział Hazzuś
–    I mi też – wykrzyknął Niall
–    No to zrób od razu wszystkim – powiedział Liam
–    Ahh – sapnął Harry , ale najpierw powiedzcie gdzie byłyście – powiedział Harry
–    I tu mamy niespodziankę ! – powiedziała Ewa
–    Jaką ? Kocham niespodzianki !- wykrzyknął uradowany blondyn
–    Ty tyryry ty ty ty tytyryry – śpiewałam
–    No mówcie, już bo zaraz się wkurzę – powiedział Lou
–    No dobra, dobra – powiedziała Martyna
–    Zamieszkamy w Londynie ! - wykrzyknęłyśmy razem
–    Aaaaaaaaaa !! - zaczęli piszczeć i skakać chłopaki
–    Trzeba to opić !! - powiedział Hazza
–    Ale tylko szampan, nie chcę was znowu zbierać z podłogi – powiedział Liam szczególnie do Loczka i Zayna
–    Niech już będzie – opuścił głowę Harry

Tylko Amy wymknęła się po cichu do pokoju.


                                                              

                                                       **************
                                                     Z perspektywy Amy

Cieszę się, że zamieszkamy w Londynie, nawet bardzo. Jest to chyba jedna z najlepszych wiadomości ostatnich dni. Wszystko mi się powoli waliło na głowę. Wreszcie coś dobrego pojawiło się w moim życiu.
Zamieszkanie i nauka w Londynie daje mi większe możliwości niż w Polsce. Być może będę mogła bardziej rozwijać się w tańcu. Mam taką nadzieję, może nawet ktoś mnie zauważy i będzie z tego coś większego. Dowiem się w swoim czasie.

Założyłam słuchawki na uszy, włożyłam mp4 do kieszeni i przeniosłam się w świat tańca. Mówiąc szczerze dawno tego nie robiłam. Brakowało mi tego. Jest to zdecydowanie dla mnie najlepszy lek na dołka. Taniec. Kocham to. Z zamkniętymi oczami przewijałam się przez ruchy właśnie wymyślonego układu. Uwielbiałam spontaniczność. Nie lubiłam układów wymyślonych przez kogoś, które krępowały mój styl. Wolałam swobodniejsze, takie, w których mogłam pokazać siebie. Byłam w swoim świecie. Można powiedzieć, że wreszcie czułam się szczęśliwsza. Popadałam chyba w coraz większą depresję, muszę sobie z tym poradzić. Nie mogę teraz się załamywać, nie przez tego dupka. Musi zobaczyć, że wcale mi go nie brakuje, że jestem silna. Nagle mój świat przerwał huk. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama, który najwyraźniej przed chwilą zaliczył glebę. Był w połowie w moim pokoju i w połowie w przedpokoju. Zdjęłam słuchawki

–    No nie ładnie tak podglądać – zorientowałam się po pół godzinie, dopiero po PÓŁ GODZINIE, omg
–    Ty jesteś...jesteś – jąkał się
–    Tak wiem beznadziejna, amator ze mnie – dopowiedziałam
–    fantastyczna, olśniewająca...no po prostu zajebista- wstał 
–    A przestań, wcale tak nie myślisz – rzuciłam się na łóżko
–    Czy te oczy mogą kłamać – faktycznie nie mogą, zaśmiał się – zatańcz w naszym teledysku
–    O nie, nie, nie zrobię z siebie pośmiewiska przed milionem ludzi
–    Jakiego pośmiewiska, dziewczyno jesteś świetna !!
–    Taa...a właściwie po co tu przyszedłeś ? - zmieniłam temat
–    Chciałem się zapytać, czy idziesz z nami na próbę a potem na koncert ? - zapytał
–    Ja wiem....- podrapałam się po głowie
–    No proszę, wszystkie dziewczyny idą  proszę, proszę, proszę, proszę – ukląkł na kolana, spiął ręce i zrobił minę skruszonego dziecka
–    No okej, okej – uśmiechnęłam się
–    Tak!! - ucieszył się Daddy
–    A za ile ? - zapytałam
–    Za jakieś 10 minut mamy wyjść
–    Że co ??!! - zaczęłam biegać po pokoju i szukać odpowiednich rzeczy – Możesz wyjść, chce się przebrać
–    A mi to nie przeszkadza – zrobiłam minę "Are you fucking kidding me?"  - No dobra już wychodzę, ale jak mi obiecasz, że przemyślisz temat z teledyskiem – uśmiechnął się
–    Niech ci będzie, pomyśle, ale teraz wyłaź – wyszedł 


Szybko się przebrałam , lekko umalowałam, ułożyłam włosy i wyszłam. Wszyscy już na mnie czekali.

–    No wreszcie – powiedział Lou
–    Siedź cicho – odpowiedziałam i zaczęliśmy wychodzić

Podszedł do mnie Liam i wziął mnie pod ramię

–    Madam – powiedział nonszalancko, mało brakowało, a wybuchnęłabym śmiechem
–    Nie rozśmieszaj – zaśmiałam się
–    Też tak myślę, do mnie to nie pasuje – powiedział i już bez słowa ruszyliśmy do samochodu

Podczas jazdy, usnęłam na ramieniu Liama

–    Wstajemy – usłyszałam ciche szepty
–    Wstawaj ! - wydarł mi się do ucha Lou, a ja natychmiast skoczyłam
–    Bosz...zmarłego byś obudził – powiedziałam wkurzona – a było tak wygodnie
–    Polecam się na przyszłość – wyszczerzył się do mnie Daddy – a moja propozycja nadal aktualna – wyszeptał mi do ucha
–    Ta, ta... - odpowiedziałam i popchnęłam go w stronę wejścia.  

Naprawdę miło się ich słuchało. Co innego w telewizji, a co innego z bliska na próbie. Oni są naprawdę genialni. Śpiewają bosko. Po zakończeniu próby wyszli z pokoju nagrań, w którym odbywała się próba, na słówko z menadżerem. Zostałyśmy same.

–    Czy myślicie o tym samym co ja – uśmiechnęła się Ewa

Dziewczyny od razu chwyciły się z instrumenty, ale wtedy wróciły wspomnienia, nie było już perkusji, nie było Leny, to już nie był zespół Five Girls. Mimo to zaczęły grać swój główny utwór: „I'm missing you, but I'm strong”. Były w swoim żywiole, brakowało jednak tej perkusji, brakowało Leny. Ewa grała na basie Martyna na gitarze elektrycznej. Obie umiały grac też klasykę. Nagle do pokoju wparowali chłopcy.

–    Wy macie zespół? - zapytał zdziwiony Niall
–    Tak jakby – speszyła się Kinga
–    Tak jakby ??!! - Zayn - Jesteście świetne !!
–    Taaa.. mamy, dotychczas nazywałyśmy się Five Girls, grała z nami także Lena, na perkusji.

Poleciały łzy, parki zaczęły się przytulać itd.

–    A za to Amy pięknie tańczy – musiał się wtrącić Liam
–    Wcale nie – zatkałam mu buzię
–    Wcale tak – wziął moją rękę – Jest niesamowita!
–    Tak wiemy – uśmiechnęły się dziewczyny
–    Czemu nic nie wspominałyście o waszych talentach ? - zapytał Lou
–    A co tu opowiadać ? - odpowiedziała mu Martyna
–    Co tu opowiadać ?! Wy chyba sobie żartujecie! Jesteście wspaniałe, koniecznie musicie z nami zagrać – powiedział natchniony Hazza
–    Ma rację chłopak, zgadzacie się ? Za jakieś dwa tygodnie, wspólny koncert, co wy na to ? - zapytał menażer
–    No zgódźcie się – poprosił Boo Bear - Prooooosze - przeciągał sylaby
–    Niech wam będzie – uśmiechnęły się dziewczyny, ja nie zamierzałam tańczyć
–    A i jeszcze jedno, chce zobaczyć jak tańczysz – zwrócił się do mnie menadżer, nie dając mi dojść do słowa – A teraz jedziemy na koncert – wyszliśmy

Podczas drogi, zwróciłam się do Liama

–    Liam, ja nie chcę  z wami tańczyć, ja się do tego nie nadaje jestem za słaba, poza tym nie lubię występować przed kamerą
–    Daj spokój, jesteś wspaniała. Żadna nie jest ci równa. Ludzie oddaliby miliony, aby przyjść na twój koncert. Proszę no zgódź się, chociaż spróbuj .
–    Nie jestem pewna
–    No proszę – zrobił słodką minkę
–    Niech będzie, ale..i tak nie jestem co do tego pewna
–    Ja za to jestem całkowicie pewny, że wypadniesz świetnie – pocałował mnie w głowę...


 ------------------------------------------

Siemka ! Wstawiłam rozdział, dosyć długi, chociaż miałam tego nie robić. Nie było 13 komentarzy --> miało nie być komentarzy. Ewa, której dedykuję ten rozdział, tak mi truła dupę, że w końcu wstawiłam xDD Trochę się zawiodłam, bo kiedyś było was stać chociaż na tą 13, a teraz zaledwie 6, no trudno, najwyraźniej nie mam aż tak dobrego bloga :)) 

Pytanie rozdziału: 
Czy jesteście pozytywnie nastawieni co do wspólnego koncertu ? 

Oczywiście proszę o komentarze i do zobaczenia ;**   
  
                - Niall kto jest twoją dziewczyną ? xD Wczoraj na olimpiadzie oglądałyście ??


 

czwartek, 9 sierpnia 2012

32 rozdział =)

Ruszyłam, więc z powrotem do domu, ale tym razem inną drogą...

Zalana łzami weszłam do domu. Reszta siedziała na kanapie. Spojrzałam tylko na nich i czym prędzej udałam się do pokoju. Walnęłam się na łóżko, włożyłam twarz w poduszkę i pozwoliłam swobodnie spływać swoim łzom. Po piętnastu minutach, ktoś wszedł do mojego pokoju. Nie odwróciłam się. Chciałam być sama.
–    Coś się stało ? - zapytała głupio Martyna
–    Nie wiesz nic się nie stało. Moja przyjaciółka się zabiła, a mój chłopak mnie zdradził i do tego twierdzi, że to wszystko moja wina, ale wszystko jest w najlepszym porządku. Nic się dzieje, możesz iść – wybuchnęłam
–    Przepraszam, chciałam tylko pomóc
–    Tak ja wiem, wszyscy chcą pomóc, możesz wyjść – wtedy wstała i wyszła

Źle ją potraktowałam, bardzo źle, ale ja jestem w rozsypce. Chcę być sama. Zabić się ? Ale co mi to da, nie chcę być z dala od rodziny i przyjaciół. Ja chcę żyć. Na pewno będzie mi teraz straszliwie ciężko. Poradzę sobie, zawsze sobie radziłam, teraz też dam radę.

                                                          **********
                                                     Z perspektywy Liama

Czy Amy aż tak ciężko przeżywa śmierć Leny, czy coś się stało ? Jest w opłakanym stanie. Czuję, że coś się jeszcze wydarzyło. Tylko co ?!

Martyna wyszła z pokoju Amy, trochę wkurzona, trochę smutna. O co chodzi ?

–    Martyna, co się dzieje ? - podszedłem do niej na osobności
–    Ona jest niemożliwa, wybuchnęła na mnie tak jakby to była moja wina. Chciałam jej tylko pomóc, a ona na mnie nawrzeszczała. Przeżywa to wiem, tak jak my wszyscy. Z jednej strony jestem na nią zła, a z drugiej jest mi jej szkoda, śmierć Leny, Ster ją zdradził...
–    Zaraz, zaraz coo ??!!
–    To co słyszałeś, Sterling ją zdradził
–    Co za dupek, pieprzony dupek
–    Spokojnie, uspokój się Liam
–    Nie będę teraz spokojny, jak on mógł ją tak zranić i to akurat teraz

Wybiegłem z domu, wsiadłem do samochodu i jak myślicie gdzie pojechałem ? Dokładnie do tego idioty. Jak już tam dojechałem, wysiadłem z samochodu z impetem, gotowało się we mnie, byłem straszliwie zły, teraz nikt nie mógł mnie opanować. Podszedłem do drzwi i zacząłem z całej siły pierdzielić w nie pięściami


–    Otwieraj!! – darłem się – Otwieraj, słyszysz !!
–    No idę, idę – odezwał się głos z wewnątrz     
 

Drzwi się otworzyły. Zauważył mnie wściekłego. Oczy wyszły mu na wierzch. Przywaliłem mu z całej siły prawego sierpowego. Poczułem okropny ból w pięści, ale chciałem go zatłóc. Przewrócił się.


–    Dupku, jak mogłeś ją tak zranić, jak mogłeś ??!! - darłem się na niego, a adrenalina cały czas wzrastała

–    Błagam nie bij mnie, oszczędź mnie – jęczał jak baba, skulony cofał się do tyłu
–    Teraz to nie bij, a ją to ranić możesz – kopnąłem go

Podniosłem go za koszulkę przy ścianie. Już zamierzałem mu znowu przywalić, kiedy do domu wparowała Martyna z chłopakami.

–    Liam zostaw go – wydarł się Harry – puść go nie widzisz że się cały trzęsie ze strachu, już wystarczająco mu dołożyłeś
–    Nie !!- wydarłem się – Zabije drania, słyszysz zabije!!
–    Odłóż go ! - znów Harry 


Podszedł do mnie Zayn

–    Stary spokojnie, połóż go, narobisz sobie tylko problemów, chodź z nami do domu. Rozumiem, że adrenalina wzięła górę, ale już dość. Odstaw go, nie chcesz chyba, mieć nawet go na sumieniu ?

    
Odłożyłem go, posłuchałem ich. Niech już będzie i tak dostał. Obróciłem się jeszcze w stronę tej sieroty.

–    Rzygać mi się chcę jak na ciebie patrzę – naplułem na ziemię i odszedłem


Przyznam, że gdyby nie chłopaki i Martyna to naprawdę bym go tam zabił. Zatłókł i zakopał. I jak bym to wyglądało. Ten grzeczny i romantyczny Liamek kogoś zabił, i pobił? Nie, to niemożliwe. Dla niej, zrobiłbym wszystko.

Weszliśmy do domu, emocje już mi opadły, byłem sobą. Dziewczyny rzuciły się na nas

–    I co ? Zrobił mu coś ? Pobił go ? Nic się nie stało ? - zadawały mnóstwo pytań, których nie byłem w stanie ogarnąć. Nadal straszliwie bolała mnie ręka
–    Dajcie spokój, nasz Daddy by go tam zabił – stwierdził Zayn
–    Nawet nie wiecie jaki ten dupek był przestraszony: Proszę nie bij, proszę nie bij ! - pokazał śmiesznie Niall
–    Łoo...Liam nie spodziewałbym się tego po tobie – powiedziała Ewa – a nic ci nie jest ?
–    Trochę mnie ręka boli
–    Pokaż – powiedziała Kinga – Matko, ona jest cała napuchnięta, jedźcie z nim do lekarza.

I pojechaliśmy...ręka złamana...ale i tak nie żałuję tego co zrobiłem, warto było go takiego zobaczyć. Założyli mi gips, nie mogę ruszać palcami. Ciekawy dzień. Wróciliśmy i czekała na nas już kolacja. Amy nie zeszła. Postanowiłem jej zanieść.

Zapukałem i wszedłem. Siedziała na parapecie. Miała rozmazany tusz i potargane włosy. Spoglądała na okno. Nawet na mnie nie spojrzała

–    Odejdź – przywitała mnie miło
–    Mam dla ciebie kolację
–    Nie chcę jeść
–    No daj spokój, musisz coś jeść
–    Nie będę jadła, nie chcę, nie możesz tego zrozumieć – powiedziała się i spojrzała na mnie tym smutnym i pustym spojrzeniem. Nie wyrażało nic, oprócz smutku.
–    To może chcesz pogadać
–    Chcę być sama
–    Jak chcesz, ale jakbyś chciała pogadać to zawsze jestem do dyspozycji
–    Wiem, ale teraz proszę zostaw mnie samą
–    Dobrze, już wychodzę, tak chciałem tylko powiedzieć, że ten dupek co cię tak beznadziejnie potraktował już nie ma takiej ładnej buźki
–    Pobiłeś go ? - zapytała już bardziej zainteresowana mą osobą
–    Tak troszkę – pokazałem jej rękę w gipsie
–    Jesteś niemożliwy – powiedziała, nadal pełna smutku
–    Dla ciebie wszystko – powiedziałem i wyszedłem z pokoju.

Byłem strasznie zmęczony, więc o 20 już leżałem w łóżku. Po pięciu minutach zasnąłem.

                                                             Następnego dnia                                                                       

                                                          ****************
                                                          Z perspektywy Ewy

Obudziłam się o 9. Nikt jeszcze nie wstał, dziwne.  Ubrałam się i poszłam do kuchni. Nie byłam w dobrym stanie emocjonalnym. Nie mogłam zdzierżyć tego, że Lena się zabiła. Była tak młoda i przez jednego chłopaka zmarnowała sobie całe życie. Nigdy tego nie zrozumiem. Przeżywam to, ale chyba nie aż tak jak Amy i Lou. Dla Amy to już w ogóle ogromne wyrazy współczucia. Śmierć przyjaciółki i do tego jeszcze zdradził ją chłopak. Bardzo dobrze, że dostał od Liama, należało mu się. Nasz Daddy jak chce to potrafi. Znowu Lou cały czas obwinia się, że to jego wina. Nie wiemy jak mu pomóc.

Wzięłam paczkę chipsów i poszłam do salonu. Walnęłam się na kanapie i puściłam jakieś denne seriale miłosne. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiłam się, kto to mógłby być o tak wczesnej porze. Wstałam, więc i otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazali się rodzice Moniki. Że what ? Co oni tutaj robią ?

–    Dzień dobry – powiedziałam
–    Cześć Ewa, zastaliśmy może Monikę – powiedziała mama – Wiemy o Lenie, ale mamy dla was chyba dobre informacje
–    Dla nas, czyli..?
–    Dla ciebie, Moniki, Amy, Kingi i Martyny
–    Aha, proszę niech państwo wchodzą i się rozgoszczą, już je budzę – powiedziałam i ruszyłam w stronę pokoi. Obudziłam kolejno dziewczyny, została mi tylko Amy.

Weszłam ostrożnie do pokoju, nie spała

–    Hej – nic nie odpowiedziała – słuchaj przyjechali rodzice Moniki i mają nam coś do powiedzenia, tobie również zejdziesz ?
–    A mam wyjście – powiedziała bez emocji
–    Chyba nie
–    Będę za pięć minut.

                                                              ****************
                                                          Z perspektywy Moniki

–    Hej mamo, tato – przytuliłam ich i ucałowałam – co wy tutaj robicie ?
–    Przyjechaliśmy tu na urlop i chcieliśmy wam coś także przekazać
–    Aha...co to takiego ? - zapytałam podejrzliwie
–    Poczekamy aż będziecie wszystkie

Po 10 minutach siedziałyśmy już wszystkie na kanapie

–    Dowiemy się o co chodzi? – zapytałam
–    Otóż, postanowiliśmy z wszystkimi waszymi rodzicami, że
.....

-------------------------------------
Muhaha tak jestem zła zakończyłam w takim momencie xD Przepraszam :)) Dziękuję za ilość komentarzy pod ostatnim wpisem. Jesteście kochani ;** Mam nadzieję, że dziś będzie ich jeszcze więcej, wasz dotychczasowy rekord to 13, pobijamy. Jeśli będzie 13 komentarzy to wstawię rozdział :] Nie zawiedźcie mnie ;))

Pytanie rozdziału: 
Jak myślicie co chcą przekazać rodzice Moniki ?? 

Chciałam was poinformować, że za niedługo koniec tego bloga. Jeszcze będzie trochę rozdziałów nie martwcie się :P ale zbliżamy się do końca :)) Kocham i do nn. ♥♥  

               !! 13 komentarzy = nowy rozdział !!

piątek, 3 sierpnia 2012

31 rozdział ^_^

Postanowiliśmy zrobić naszym kolegom i koleżanką niespodziankę i zjawić się jako para u niech w domciu. Będzie ubaw..

Po 15 minutach, byliśmy pod domem chłopaków.

–    Mam pomysł – powiedział Harry
–    No dajesz – odpowiedziałam i wyszeptał mi do uch swój plan

Tak jak zamierzaliśmy, zadzwoniliśmy do drzwi i tuż przed drzwiami zaczęliśmy się całować. Słyszałam czyjeś kroki. Otworzyły się drzwi, stanął w nich Louis. Jego oczy przypominały wielkie ziemniaki, po chwili zemdlał.

–    Okeeej...tego nie przewidzieliśmy – powiedziałam – Pomocy ! - wykrzyknęłam do reszty, natychmiast przybiegli 
–    Ej..no że oni...że Louis..o co tu chodzi ? - zapytał zmieszany Niall, który patrzał się to na nas to na Louisa, zresztą tak jak reszta.
–    Zaraz wam wyjaśnimy, ale teraz pomóżcie – poklepałam Louisa po policzkach, a Liam pobiegł po szklankę wody.

Wylał ją nie niego, a Boo Bear natychmiast się ocknął

–    Wy jesteście razem ?! - zapytał szybko Lou, zaraz po tym jak się podniósł
–    Niespodzianka !! - krzyknęłam razem z Harrym
–    Aaaaaaaa – zaczęły piszczeć dziewczyny i przytulać nas

Chłopaki poklepali Harrego po plecach

–    Nie wiem jak wy, ale ja chcę to uczcić – powiedziała Monika
–    Imprezkaa ! - wykrzyknął Zayn

I zaczęło się picie, skakanie do basenu, tańczenie, puszczanie muzyki na cały regulator. A ja czułam się taka szczęśliwa.

Do domu chłopaków po jakiejś godzinie przybyła ładna brunetka. Wszyscy się zastanawialiśmy kim ona jest i jak się tu znalazła. Louis widząc nasze zmieszanie przyciszył muzykę i odchrząknął znacząco, tak że nasze oczy były skupione na nim

–    Chciałbym wam kogoś przedstawić – pokazał na dziewczynę – To jest  Veronica, moja dziewczyna....


                                                                            **********
                                                                     Z perspektywy Leny

Wszyscy zaczęli im gratulować. A ja jak najszybciej wybiegłam z pokoju, nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Zamknęłam się w łazience. Jak on mógł mi to zrobić, tak mnie upokorzyć. Kochałam go, ale mi nigdy się nic nie układa. Mam dość życia. Chłopak w którym się zakochałam, znalazł sobie inną. Moi rodzice nie zwracają na mnie uwagi, dla nich byłoby lepiej gdyby mnie nie było. Spadłby im ciężar z pleców, zresztą dla nich i tak liczy się tylko forsa i praca. Zawsze znajduję sobie chłopaków, którzy mnie zdradzają. Miałam już nie raz problemy z narkotykami i alkoholem. Nikt o tym nie wiedział. Wszyscy myślą, że moja rodzina jest idealna. Wszyscy się nawzajem kochamy i pomagamy sobie. Niestety to tylko przykrywka, jest inaczej, kompletnie inaczej. Dzięki moim przyjaciółkom moje życie nabrało sensu, tylko i wyłącznie dzięki nim czuję, że żyję, a może wręcz jeszcze żyję. Zapewne gdyby nie one już dawno skończyłabym ze sobą. Teraz zamierzam to zrobić. Już nawet one mi nie pomogą, nikt mi nie pomoże. Jestem już od dawna w dołku i nie potrafię z niego wyjść. Nikt nie będzie po mnie płakał. Pora to skończyć..

Znalazłam w apteczce jakieś środki przeciw bólowe, połknęłam prawie całą paczkę naraz. Po chwili osunęłam się na podłogę i odpłynęłam...


                                                                           ********** 
                                                                   Z perspektywy Amy

Dziewczyna Louisa, to całkiem sympatyczna i wesoła osoba. Z jednej strony fajnie że Louisowi się układa, ale co z Leną ? Właśnie, a gdzie ona jest....

Rozglądałam się dookoła, ale nigdzie jej nie było, muszę ją znaleźć, bo jeszcze sobie coś zrobi. Wpadałam po kolei do wszystkich pomieszczeń. Nigdzie jej nie było. Nagle usłyszałam okropny krzyk. Poszłam w jego stronę. Doszłam  do łazienki, przy której stała przerażona Monika. Zdecydowanie zamurowało ją, myślałam że zaraz zemdleje. Weszłam do pomieszczenia i gałki oczne wyszły mi na wierzch. Na środku leżała Lena, nieprzytomna. Koło niej leżało pudełko z tabletkami. Nie było już żadnej w środku. Po paru sekundach przylecieli wszyscy

–    Niech ktoś zadzwoni po pogotowie !! – wydarłam się, Liam jak najszybciej wyciągnął telefon

Położyłam głowę Leny na swoich kolanach

–    Lena obudź się, proszę obudź się – płakałam, a moje łzy spływały na jej twarz. Wszyscy wybuchnęli płaczem, każdy był zdenerwowany. Co chwila ktoś się darł, kiedy przyjedzie karetka

Po pięciu minutach przyjechał ambulans. TO było najdłuższe pięć minut w moim życiu. Zabrali ją szybko, zaczęli już w środku karetki ją reanimować. Popędzili na sygnale, a my wsiedliśmy do aut i również pojechaliśmy czym prędzej do szpitala.

Siedzieliśmy, przed salą operacyjną. Wszyscy się denerwowali i przytulali nawzajem do siebie. Łzy spływały nam po policzkach, jak rzeki. Dlaczego ja jej wcześniej nie poszłam szukać, dlaczego ona to zrobiła, to nie musiało tak się skończyć. Z Polski przyjechali również rodzice Leny którzy okropnie się zamartwili po naszym telefonie do nich. Czułam jednak, że to bardziej my to przeżywamy, niż oni. Tak nie powinno być.

Po długich dwóch godzinach, zza drzwi wychylił się lekarz. Nasze oczy powędrowały w jego stronę. Stanął przed nami i powiedział tylko krótkie: Przykro mi.

Przez moją głowę przelało się mnóstwo emocji. Wtedy już nie panowałam nad sobą, rzuciłam się na lekarza i szarpiąc go darłam się:

–    Jak mogliście jej nie uratować, jesteście beznadziejni, nienawidzę was, zabiliście ją – przyjaciele oderwali mnie od doktora
–    Nie dało się jej uratować, to była zbyt dużo dawka leków i było już zbyt późno
–    Nieprawda, ona mogła żyć, to wszystko wasza wina jak mogliście – nie mogli mnie w tamtej chwili utrzymać, miałam ochotę go rozszarpać, wiem że to nie była ich wina, robili co mogli, ale wtedy nie myślałam logicznie.


                                                                         **********
                                                                     Dwa dni później

Nie wychodziłam w ogóle z pokoju, zresztą tak jak wszyscy. Siedziałyśmy w zamknięciu i nie mieliśmy ochoty nigdzie wychodzić. CO chwila przed oczami miałam uśmiechającą twarz Leny. W szafie jeszcze były jej rzeczy. Na półce była ulubiona książka. Czemu to się tak skończyło, czemu ona ?!

Załatwiliśmy już wszystkie rzeczy związane z pogrzebem. Nikt się na co dzień nie odzywał, wszyscy raczej milczeli. Wychodziliśmy z pokoi, tylko i wyłącznie na posiłki. Miałam dość wszystkich wyrazów współczucia skierowanych do nas. Tego dnia postanowiłam się przejść. Sama. Musiałam chodź na chwilę oderwać się od domu, w którym wszystko przypominało Lenę. Ruszyłam w stronę parku, musiałam niestety na początku przejść przez zatłoczone miasto, co nie bardzo mi się uśmiechało. Niestety nie mogłam nic na to poradzić. Szłam przebijając się przez ludzi, z słuchawkami w uszach. Obejrzałam się na jedną z restauracji i... moje serce rozpadło się na miliony kawałków. Zobaczyłam Sterlinga całującego się z inną. Jak on mógł. Ja go naprawdę kochałam, a on..po prostu mnie zdradzał. Weszłam do tej restauracji podeszłam do ich stolika, ze łzami w oczach i z całej siły przywaliłam mu w policzek

–    Jak mogłeś – wykrzyknęłam i wybiegłam z budynku
–    To nie tak – krzyknął i pobiegł za mną
–    Zostaw mnie w spokoju – biegłam ile sił w nogach
–    Poczekaj chwilę – zatrzymałam się, chciałam posłuchać jego wymówki
–    Masz 2 minuty
–    Ty ostatnio w ogóle na mnie nie zwracasz uwagi. Więcej czasu spędzasz z chłopakami, a szczegółnie z Liamem, niż ze mną. To co się stało z nami to twoja wina, tylko twoja wina – nie mogłam uwierzyć w to co on mówi, moja wina ? To nie ja się całuję z inną, mógłby mnie za grosz skruchy
–    Dupek z ciebie, jak ja mogłam się w tobie zakochać – odpowiedziałam i pobiegłam przed siebie
   
Usiadłam na jednej z ławek, założyłam z powrotem słuchawki. Nie mogłam jednak znieść widoku obściskujących się par wokół mnie. Ruszyłam, więc z powrotem do domu, ale tym razem inną drogą....


--------------------------------
Hejo ! Witajcie z powrotem ! Trochę smutny ten rozdział, no ale nie zawsze musi być wesoło nie ? Mam nadzieje, że się podoba, bo trochę się nad nim namęczyłam ;) 

Dziękuję serdecznie, za te osiem komentarzy, jednak wracacie do formy :P Mam nadzieje, że pod tym będzie jeszcze więcej. Jak tam wam wakacje lecą ? Ja wróciłam do domciu, na koloniach było fajnie :) Teraz jadę nad jeziorko, ale trochę się pochorowałam :(( 

Pytanie rozdziału: 
Czy rozpadnięcie się związku Sterlinga i Amy, to tylko wina Amy ? 

Ten rozdział dedykuje Werce, która pojawiła się na moim blogu. Wiem, że się cieszysz ;** xD To do nn. :PP